— Szedł na dno?

Wenjia
Posty: 0
Rejestracja: pt cze 17, 2022 12:45 pm

— Szedł na dno?

Post autor: Wenjia »


W jednej chwili obdarzyli go współczuciem, kpiarsko, pogardliwie lub szorstko; i zrazu przybrało ono postać koca, którym w niego ciśnięto, kiedy tam stał, ujawniając swą przynależność do rodzaju ludzkiego białym ciałem, które prześwitywało spod czarnej fantastyczności łachmanów. Jego cera straciła wszelki blask, a oczy stale szukały ziemi, unikając widoku świata.
Zawołała: „Papo! Papo! Co chcesz zrobić? Zwalił się od razu. Pochodził z rodziny drobnych rolników i rybaków. — Usłyszy go pan za chwilę.
Opowiedziałem mu dzieje tego człowieka, o ile sam je znałem, po czym otrzymałem polecenie towarzyszenia mu najbliższej nocy. Nieoczekiwanie wstrząsnął nim głęboki gwizd parowej świstawki na kanonierce.
* Milczący, rozkołysany tłum, zbity w półkole u schodów "Szaleństwa Almayera", rozwarł się przed gromadką biało odzianych ludzi w turbanach, którzy szli przez trawę ku domowi. — Tak, on zazwyczaj wygrywał — przyznał skwapliwie Marlow. Później jego bystre rozeznanie Nieznośności wygnało go zawsze z portów i spośród białych ludzi, usuwając aż w głąb dziewiczego lasu, i wówczas to Malaje ze wsi leżącej wśród dżungli - gdzie postanowili ukryć swą niefortunną właściwość - przyłączyli drugie słowo do jego jednozgłoskowego incognito.
A to, co zdobywamy. Podczas pauzy w grze usłyszał powolne kroki na ścieżce biegnącej wzdłuż frontu. Ile widziałam! Jacy dobrzy byli dla mnie ludzie.
Zwierzała mu się z nich szeptem głęboko w noc, gdy obóz wielkiego Belaraba spoczywał objęty snem, a płomienie ognisk opadły zostawiając tylko żar.

Wydawało mu się, że roboty te nie muszą być wykonane z takim pośpiechem. Wydawało mu się, że roboty te nie muszą być wykonane z takim pośpiechem. — W waszej mocy jest ocalenie miasta i… wszystkich zagrożonych przed niszczycielską drapieżnością ludzi, którzy… — Nie, se?
Nie był to bóg wojny, lecz oficer francuski. Nie był to bóg wojny, lecz oficer francuski. O mało nie zawołał na żonę po imieniu, lecz uświadomiwszy sobie, że na żadne wołanie nie usłyszy odpowiedzi, ciężko opadł na krzesło z głośnym jękiem, który wyrwał się z jego piersi pod wpływem bólu tak ostrego jak przeszycie szpadą. Było tam na werandzie dwóch ludzi, których znał dobrze, ale wzrok jego, błądzący w krąg bez ustanku — jak gdyby w poszukiwaniu jakiejś drogi do ucieczki — ślizgał się po nich bez żadnej oznaki, że ich poznaje.
Chciałbym, aby Pan zrozumiał, że moje stanowisko w sprawie króla Karola5 nie jest fantastyczne, lecz filozoficzne; postaram się je Panu wyjaśnić innym razem, kiedy będę się czuł bardziej zdolny do ścisłego rozumowania.

Castro zaczął półgłosem odmawiać różaniec. To była canaille — owszem; ale tyle daje się nawet takim. Udzielający audiencji, wdrapywał się na coś w rodzaju wąskiej estrady, która znajdowała się w sali przypominającej zniszczoną stodołę; przez szpary w zbutwiałej bambusowej podłodze można było dostrzec, dwanaście czy piętnaście stóp poniżej, kupy śmieci i wszelkich odpadków leżących pod domem. Nigdy nie ujrzę bezwietrznego świtu na basenie hawańskiego portu; nie znajdę się na maleńkim drogherze, mając Serafinę tuż przy sobie.



— A ty zbliż się, dziecko, usiądź tu przy mnie.

Czujesz to, mój biedny Janie, że to będzie walka śmiertelna, przyjeżdżaj więc. Zamiast iść w górę, odwróciłem się i zacząłem schodzić na lewo. Przysiadał na piętach obok krzątających się kobiet i trwał tak godziny całe z głową wspartą o kolana, oplecione chudymi ramionami; samotne jego oko błądziło niespokojnie na wszystkie strony, uzupełniając ten żywy wizerunek czujnej brzydoty. Miał powieki opuszczone aż do chwili, gdy usłyszał, że „mąż” jest marynarzem i że on, ojciec, jedzie wprost na pokład statku, który stoi pod żaglami, by opuścić ten wstrętny świat, pełen zdrady, pogardy, zawiści i kłamstwa, i popłynąć na błękitne morze, to bezpieczne, niedostępne, nie tknięte żadnym brudem, bezkresne schronienie dla zranionych dusz.
ODPOWIEDZ