Do tej chwili szeptał z gwardzistą.

Vitek
Posty: 0
Rejestracja: pt cze 17, 2022 12:45 pm

Do tej chwili szeptał z gwardzistą.

Post autor: Vitek »


Nie wyglądał właściwie na nieprzytomnego i to musiało na razie Jasperowi wystarczyć. Nad wodami unosi się duch wolności. Brierly ocalił życie wielu ludziom na morzu, ratował nieraz tonące okręty, miał złoty chronometr ofiarowany przez towarzystwo ubezpieczeń i lornetkę z odpowiednim napisem od jakiegoś obcego rządu na pamiątkę dla czynów.
Nienawidzę obłudy. „Przyszło to pani na myśl?
— Nie, panie — odparł czym prędzej wystraszonym głosem. — Szczerze mówiąc — rzekł — czy pani nie myślała, że został tu wprowadzony kompletnie obcy człowiek? Ralf zrównał siwego konia z moim. Pan Baker chrząknął mu w ucho: — Ehm… Chyba już teraz… ehm… zaufanie do nas… nic więcej do zrobienia… albo się położy, albo pójdzie.
Ale pan (przemówił do mnie tak spokojnie… jak gdyby pan się mnie spodziewał… że zostałem jeszcze chwilę. Nigdy ich nie widziałam. Najjadowitsze przekleństwa sypały się na głowę człowieka, który niegodzien jest przymierza z dzielnymi malajskimi wodzami. Strzelba wypadła z jego rozwierającej się dłoni, ale ramię przez chwilę pozostało wyciągnięte, jakby je coś jeszcze podtrzymywało.
Na przyszłość położy to kres wszystkim pożarom.
Hueffer debiutuje co prawda wcześniej od Conrada (1892), niemal jako enfant prodige, znaglony przez estetyzujące środowisko. Sprawdzono uszkodzenia. Niech pani złoży to na karb niedorzecznej słabości. Zupełnie odrętwiałe psy spały we wrotach i tylko gryfony z brązu, wczepione szponami w wąskie granitowe piedestały przed portykiem palazzo, miały się na baczności, z rozwartymi oczyma, w pozie znamionującej wiekuistą czujność. Ten bałwan, sternik, trzymając ręce na szprychach podnosił wysoko kolana, tupał i mlaskał jak koń ściągnięty cuglami. „Ależ tu nie ma nikogo", myślał z mieszaniną zawodu i ulgi. Kazali więc Radetowi zasiąść do pisania.
Była to jak gdyby martwa cisza pustyni, gdzie spokój panuje tylko dlatego, że nie ma tam życia. Później przesiadywał na krzesełku pod zamkniętymi drzwiami, łowiąc uchem stłumiony gwar konwersacji, prowadzonej głosami o modulacji bez zarzutu; a kiedy goście zaczynali się rozchodzić, przyświecał im łojówką tkwiącą w małym świeczniku sponad poręczy podestu. orito, jest pani wspaniałomyślna przyjmując tak bezwartościowy dar — życie, którego nie cenię ani trochę poza jednym jedynym wspomnieniem, które zawdzięczam pani.
Wiatr wył i szumiał nad nami. Pamiętałem, że leżał zwinięty w kłębek na pokładzie. Teraz w kaplicy, przy szeryfach i tak dalej. Żaden muskuł nie drgnął, nawet potężne ramiona Gaspara Ruiza, który, zalany krwią swych sąsiadów, udawał zabitego i starał się wyglądać bardziej nieżywe niż wszyscy inni.
) * Królewskim Traktem (hiszp. Nieco więcej byłoby już nie na miejscu — rozumie pan. Nieco więcej byłoby już nie na miejscu — rozumie pan. Nie wolno w niej podawać swoich indywidualnych impresyj, wrażeń z lektury, upodobań i antypatii — chodzi przecież o Conrada; o człowieka, którego cechowała zawsze największa powaga i odpowiedzialność, z jaką podchodził do swej pracy pisarskiej. Przypuszczam, że ulica wyglądała tak samo za czasów wicekrólów, z wyjątkiem bruków. Ze wszystkich tematów, które pisarz mniej lub więcej w sobie wyczuwa, ten jest jedyny, jaki wydał mi się możliwy do podjęcia w tym czasie. Ale dalibóg! gdyby się strachać każdego złośliwego parsknięcia, niby zając pierwszego lepszego szelestu, trzeba by się usunąć na pustynię, albo zamknąć w pustelni. Sam był zaledwie nowicjuszem, a ona już z pewnością była zbyt niewinna, aby mógł jej komunikować swe podejrzenia, opowiedzieć, jak to wszystko wyglądało naprawdę. 1921 Szanowny Panie, Piszę do Pana tym razem po angielsku, jestem bowiem pewien, że zna Pan język, a łatwiej mi jest dyktować. Mogłoby go to zaniepokoić, poruszyć w jego szlachetnych uczuciach, a ona nie miała ochoty, by ją pozostawił samą z ojcem, którym musiałaby się opiekować. No więc takie jak ta cała sprawa sądowa, jak ta historia z żółtym psem. — Bezwstydne stworzenie! — Stara czarownico — wyrzekła dziewczyna dosadnie, nie zmieniając swej zadumanej pozy ze wspartym na dłoni podbródkiem i oczyma wpatrzonymi daleko poza ogród. Wydało się nam, że wszyscy trzej zostaliśmy wezwani do wrót piekielnego państwa, aby zawyrokować o losie wędrowca, który opuścił nagle świat pełen słońca i złudzeń.
ODPOWIEDZ